Musicie mi wybaczyć, ale w związku z tym że wypiek pączków (przepis tu: Tradycyjne pączki z różanym nadzieniem )zakończyłam późno w nocy, nie miałam już siły i czasu na zrobienie ładnych zdjęć mini ptysiom :(
autor zdjęcia: Katarzyna Król |
na ok 100 mini ptysiów (o wielkości orzecha włoskiego):
- 1/2 szklanki wody (ok 100ml)
- 100 g mąki
- 150 g margaryny lub masła
- 6 jaj
- 1 szklanka mleka (ok.200ml) 3,2%
- 4 płaskie łyżeczki cukru
- 1 płaska łyżeczka soli (ja dałam tak jak w przepisie 2 łyżeczki i ciasto wyszło troszeczkę zbyt słone)
- 200 ml śmietany 30%
- 50 g cukru pudru + odrobina cukru pudru do posypania ciasteczek
Wodę, mleko, margarynę, sól i cukier zagotować na wolnym ogniu.
Ciągle mieszając dodać mąkę (po wymieszaniu powinna zrobić się z ciasta dość zwięzła kulka). Ciasto podgrzewać na ogniu przewracając na wszystkie strony jeszcze przez około 5 minut (zbierać z dna garnka aby nie przywarło).
Ciasto w następnej kolejności trzeba troszkę schłodzić (nie musi być całkiem chłodne - wystarczy je lekko przestudzić) i dodać do niego jajka. Dobrze wymieszać mikserem na jednolitą masę (konsystencja ciut gęstsza niż budyń).
Blachy wyłożyć pergaminem i posmarować olejem. Ciasto wyciskać na blaszkę (ja używam szprycy kuchennej, ale można tez wykładać łyżką) zachowując ok 2 centymetrowe odstępy. Ciasteczka powinny być wielkości hmmm...dorodnej czereśni (jak urosną osiągną wielkość orzecha włoskiego).
Jak piec ptysie by ładnie wyrosły i nie opadły??:
Nagrzać piekarnik do temperatury 200 stopni (klasyczny program góra dół)
Szybko umieścić w piecu blachy z ciasteczkami na równo 25 minut.
Po 10 minutach pieczenia możemy włączyć termoobieg. Po 20 minutach (na ostatnie 5 minut pieczenia) w piekarniku zmniejszamy temperaturę do 150 stopni i wyłączamy termoobieg. Wyłączamy piekarnik, uchylamy drzwiczki i po kilku minutach wyciągamy ptysie.
UWAGA UWAGA: klucz programu - przez 25 minut nie otwieramy drzwiczek piekarnika! Jeśli to zrobimy ciasteczka opadną!!!
Masa z bitej śmietany:
Nic łatwiejszego: ubijamy śmietanę na sztywno pod koniec dodając cukier puder :)
Teraz zostaje tylko nafaszerowanie ciasteczek masą z bitej śmietany (ja używam do tego szprycy kucharskiej ale można też przekroić ptysia na pół i pomiędzy połówki nakłaść kremu) i posypanie cukrem pudrem.
SMACZNEGO
autor zdjęcia: Katarzyna Król |
faworków nie lubię, więc zamiana na ptysie bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńProfiteroles to ptysie z lodami waniliowymi, te ze śmietaną sa chyba po prostu ptysiami?
OdpowiedzUsuńNo no to zaczęłam się zastanawiać :) Właśnie sprawdziłam w Wikipedii: Profiterole - chrupiące ciastka wypełnione różnorodnymi kremami. Przeważnie jest to bita śmietana i polewa czekoladowa.
OdpowiedzUsuń:)